Rozdział pojawia się szybko, yeah! Pojawiłby się szybciej, ale niestety początek tygodnia spędziłam w szpitalu. Leczona metodą: kroplówka i głodówka, odpoczęłam sobie od świata zewnętrznego. Dalej nie wiem co mi jest, wyrostek nie, a brzuch dalej pobolewa. No cóż, diety żadnej nie planuję xD
Rozdział jest, nawet długi. Nie podoba mi się do końca. Chyba nie nadaję się do pisania jakiś scen akcji, meh... ;D
Pozmieniałam tam coś z komentarzami, nawet nie wiedziałam, że coś takiego jest. dzięki za info ;)
Rozdział dedykuję moim stałym czytelniczkom: Anonimowej, Ance. ;3, Idzie-chan, Lily M. oraz StrawCherry
Rozdział dedykuję moim stałym czytelniczkom: Anonimowej, Ance. ;3, Idzie-chan, Lily M. oraz StrawCherry
Wasze uwagi, pochwały i każde słowo są dla mnie bardzo cenne! Dzięki <3
***
Scorpius rzucił się w pogoń za Rose. Bał się, że dziewczyna
zrobi coś impulsywnego i niebezpiecznego. W tym momencie nie obchodziło go
zdrowie i życie Devone, ale to jakie konsekwencje ponieść może Gryfonka.
Widział ją w oddali, biegnącą w nieokreślonym kierunku. Zupełnie nie miała
pojęcia gdzie szukać Iana.
- Weasley! Czekaj! – krzyczał za nią Malfoy. Rose odwróciła
się gwałtownie.
- Nawet nie próbuj go bronić! – odparła ze złością i
pobiegła dalej.
- Nawet nie mam zamiaru! – wołał za nią. Dziewczyna jednak
nie zatrzymała się tylko biegła dalej. Zbiegła po schodach prowadzących do
drzwi wejściowych. Wtedy też zobaczyła Devone. Stał uśmiechnięty obok wejścia
do Wielkiej Sali i wesoło rozmawiał o czymś z Beckettem. Do kolacji została
jeszcze godzina, dlatego wokół było stosunkowo pusto. Zwolniła kroku. Różdżkę
ściskała w dłoni tak mocno, że aż poczuła pod palcami pot. Malfoy już był
blisko, chciał ją złapać i zawrócić, ale nie zdążył.
- Expulso! –
krzyknęła Gryfonka. Niewidzialna siła ugodziła z impetem w brzuch Ślizgona
odrzucając go pod samą ścianę. Devone uderzył w nią i gwałtownie chwycił się za
brzuch.
- Cholera! – warknął głosem pełnym bólu.
- Co palancie? – Rose podeszła do niego z triumfującym
uśmiechem. – Fryzjer-amator – syknęła pod nosem.
- Myślisz, że jesteś taka cwana? – zaśmiał się Devone i
szybkim ruchem, o który chyba nikt w Hogwarcie by go nie podejrzewał, wyciągnął
różdżkę.
- Dręt… - zaczął
Ian, jednak nie skończył, bo właśnie ugodziło w niego czerwone światło i jego
różdżka poleciała w powietrze. Scorpius złapał ją pewnym chwytem. Devone
zdziwiony wytrzeszczył na niego oczy.
- Co ty…? - zapytał niepewnie.
- Z ciebie to jednak jest popapraniec – westchnął ciężko
Malfoy. – Zachowujesz się jak skończony idiota i tyle – podsumował go
stanowczo.
- To wszystko wina tej zdziry! – zawołał wkurzony Ian.
- Zdziry?! – oburzyła się Rose, do której dopiero teraz
dotarło, że jej arcywróg stanął w jej obronie.- Wypluj to! – wycelowała w niego
różdżkę wściekła.
- Chyba żartujesz – zarechotał Devone.
- Ja nigdy nie żartuję do jasnej cholery! – dziewczyna
zamachnęła się. – Anteoculatia! –
rzucony przez nią urok zadziałał błyskawicznie. Z głowy Ślizgona w szybkim
tempie zaczęło coś wyrastać, by po kilku sekundach przemienić się w całkiem
pokaźne poroże. Beckett, który dotąd zupełnie nie brał udziału we sporze,
zaczął się śmiać jak obłąkany. Malfoy jednocześnie przestraszony i rozbawiony,
spojrzał na Rose. Dziewczyna była wyraźnie z siebie zadowolona. Nie
przewidziała jednak, że nie wszystko pójdzie po jej myśli.
- Weasley! – głos profesora Longbottoma odbił się po Sali
głośnym echem. Dziewczyna odwróciła głowę i trochę ze zdumieniem spojrzała w
oczy opiekuna Gryffindoru. Nauczyciel przeniósł wzrok na Malofy’a, który w
dalszym ciągu trzymał w dłoniach dwie różdżki.
- Znęcacie się nad swoim kolegą? – oburzył się Neville.
- To nie jest żaden mój kolega! – wybuchła dziewczyna.
- On skrzywdził jej przyjaciółkę – próbował spokojnie
wyjaśnić Scorpius.
- Nie wiem o co wam chodzi – z uśmiechem na ustach wyparł
się Ian i nieznacznie potrząsnął swym porożem.
- Nie kłam, gnido! – Rose kolejny raz podniosła głos.- On
zaatakował Maeri Park! – zwróciła się do nauczyciela. – My… znaczy się ja
chciałam tylko sprawiedliwości.
- Rose, wiesz, że nie można tak postępować – nauczyciel przybrał
rodzicielski ton. W trakcie wakacji ta dziewczyna traktowała go jak własnego
wujka, dlatego trudno było mu na nią krzyczeć. – Jeśli rzeczywiście zrobił coś
pannie Park, to powinnaś była zgłosić to mi lub innemu nauczycielowi.
- Może powinnam – przyznała Rose niechętnie.
Dopiero teraz na miejsce dotarli Maeri i Albus. Dziewczyna
była dalej zapłakana, ale starała się już nie okazywać strachu. Powoli wracała
do siebie. Potter rozejrzał się po sali. Na widok Devone zakrztusił się ze
śmiechu.
- O, Panna Park – Longbottom zwrócił się do Maeri. – Czy to
prawda, że padła pani… ofiarą Pana Devone? – zapytał, chociaż domyślał się, że
tak właśnie było.
- Nie mogę powiedzieć, że go widziałam – odpowiedziała sucho
dziewczyna. – Jakiś bezmózg jednak zrobił mi to – wskazała na swoje niedbale
obcięte włosy.
- Oh, no tak – Profesor powiódł wzrokiem po włosach
dziewczyny. – Przyznaje się Pan? – zapytał Iana.
- Nie – odpowiedział Ślizgon z chytrym uśmieszkiem na
twarzy.
- Czy ma Pani jakiś świadków? – zapytał niepewnie Neville.
Bardzo chciał pomóc swoim wychowankom, ale niestety bez dowodów nie mógł zrobić
niczego.
- Niestety nie – odparła Maeri przez zęby.
- Panie Profesorze – Albus podszedł do nauczyciela. – Łatwo
sprawdzić możemy czy to był on czy nie – powiedział pewnym głosem.
- Jak to? – zapytał nauczyciel niepewnie. Al pospieszył z
wyjaśnieniami.
- Przed atakiem Maeri została spetryfikowana – zaczął
wyjaśniać. – Wystarczy sprawdzić jakie zaklęcie ostatnio zostało rzucone
różdżką Iana. Jeśli miał pecha i Petrificus
Totalus okaże się właśnie tym ostatnim, to możemy przyznać, że on był
sprawcą – podsumował Potter. – Chyba, że Devone wyjaśni nam inny,
przekonywujący powód użycia tego zaklęcia – dodał niechętnie.
- Ma Pan rację, Panie Potter – przyznał nauczyciel. Malfoy
podał mu więc różdżkę swojego Ślizgońskiego kumpla.
- Prior Incantato – wymruczał profesor. –
Rzeczywiście, Petrificus Totalus –
zawyrokował. – Jakieś wyjaśnienia, Panie Devone?
- Jestem czarodziejem, wiadomo, że rzucam zaklęcia –
odburknął Ślizgon.
- Takie zaklęcia? Czyżby się Pan z kimś pojedynkował? –
Neville nie pozwolił się zbyć.
- Ci Pana Gryfoni to banda debili – warknął chłopak.
- Nie zapominaj się Devone! – krzyknął za nim nauczyciel. –
Jutro po lekcjach chcę cię widzieć w swoim gabinecie! Spróbuj się na stawić, to
do końca roku będziesz mieszkał z Hipogryfami! A teraz marsz do Skrzydła
Szpitalnego, niech ci coś zrobią z tymi rogami – zagroził mu. Ian prychnął
tylko i ruszył w górę schodów. Beckett, dalej strasznie się śmiejąc, poszedł za
nim. Neville spojrzał na Rudą.
- Nie martw się, Rose – uspokoił ją. – Spotka go kara –
uśmiechnął się do niej, a dziewczyna odpowiedziała tym samym. – Nie mogę jednak
tobie i Panu Malfoy’owi puścić płazem ataku na drugiego ucznia – dodał
posępnie.
- Rozumiemy – odpowiedział za nich oboje Scorpius, a reszta
spojrzała na niego ze zdziwieniem. Longbottom kiwnął tylko głową.
- W ten weekend nie pójdziecie do Hogsmeade, a zajmiecie się
sprzątaniem cieplarni – powiedział już zupełnie profesorskim tonem.
- Ale… - próbowała zaprotestować Weasley.
- Przykro mi Rose – powiedział szczerze Neville. – Twoja
mama pewnie nie byłaby zadowolona – rzucił z uśmiechem. Profesor odszedł
zostawiając uczniów samych.
- Maeri! – Ruda podbiegła do przyjaciółki. – Dobrze się już
czujesz? – zapytała z troską w głosie.
- W porządku – odparła Koreanka z lekkim uśmiechem. – Albus
się mną zajął – dodała ciszej i Rose mogła przysiąść, że przez ułamek sekundy
zobaczyła na jej twarzy delikatny rumieniec.
- Powinieneś lepiej pilnować swoich kumpli – Rose odwróciła
się gwałtownie w stronę Malfoy’a.
- Wybacz, ale nie mam w zwyczaju kontrolować swoich
znajomych – powiedział lodowato.
- Rose, on ma rację – Albus poparł Ślizgona niechętnie. –
Mówisz do niego, jakby to on był winny krzywdzie Maeri – skarcił swoja kuzynkę.
Weasley poczuła się jak małe dziecko. Zarumieniła się i znów podniosła wzrok na
Mafloy’a.
- Dobra, racja, nie miej do mnie urazy – powiedziała cicho.
Scorpius spojrzał na nią i pokręcił głową z niedowierzaniem.
- Pamiętaj, żeby przyjść do cieplarni, sam tego nie będę sprzątał!
– powiedział twardo, ale jego głos brzmiał tak, jakby na siłę przybierał
poważny ton. Poszedł w stronę lochów, a przyjaciele podążyli wzrokiem za jego
oddalającą się sylwetką.
- Nigdy nie myślałam, że Malfoy mógł się tym tak przejąć –
przyznała po chwili zastanowienie Maeri.
- Ciekawe co mu odbiło – zaśmiała się Weasley.
- Rzeczywiście, ciekawe – powiedziała pod nosem Park i
zerknęła z ukosa na swoją przyjaciółkę.
W trakcie kolacji wszystkie oczy zwrócone były w jedną
stronę. W stronę stołu Gryfonów. Rose zajadała szybko i wiele, tak jak zawsze.
Albus jadł powoli, co chwila wtrącając kilka słów do toczonych obok dyskusji.
Maeri siedziała wyprostowana i dumnie przeżuwała rogalika z serem. Na jej
głowie leżał biały kapelusik w niebieskie kwiatki, pod którym schowała resztkę
włosów. Taka nagła zmiana głównej trendsetterki szkoły ciekawiła pierwszaków.
Wśród starszych klas rozniosła się już jednak wieść o ataku na dziewczynę. Co
dociekliwsi wiedzieli też kto był sprawcą i co go z tego tytułu spotkało.
Weasley podniosła spojrzenie na przyjaciółkę.
- Jesteś pewna, że wszystko dobrze? – wolała się upewnić.
- Kwiatuszku, nie łatwo jest mnie skrzywdzić – odparła Maeri
z uśmiechem. Rose dalej miała jednak złe przeczucia. Albus przerwał czytanie,
by usłyszeć odpowiedź Park. Przyjrzał się jej uważnie.
Potter nie mógł spać, wiercił się na łóżku. Cały czas myślał
o wydarzeniach minionego dnia. Najchętniej dokopałby temu Devone. Kuzynka
jednak załatwiła to za niego i myśl ta wcale go nie pocieszała. Usiadł na
łóżku. Była godzina pierwsza. Uznał, że nie jest w stanie zasnąć, dlatego po
cichutku zszedł do Pokoju Wspólnego. Na kanapie przed kominkiem ktoś siedział.
Pierwszym, co rzucił się chłopakowi w oczy był biały kapelusik.
- Maeri? – zapytał cicho. Dziewczyna odwróciła się
przestraszona.
- Ale mnie wystraszyłeś – powiedziała do niego z wyrzutem.
Albus dostrzegł lusterko w jej dłoniach. Podszedł do kanapy i oklapł obok
dziewczyny. Spojrzał na nią z boku.
- Tak bardzo przejmujesz się tymi włosami? – zdziwił się i
wziął lusterko z jej ręki.
- Co ty możesz wiedzieć – odfuknęła i wyrwała mu lusterko z
ręki. Przejrzała się w nim. Ściągnęła kapelusz. – Patrz jak one wyglądają –
brzmiała, jakby zaraz miała się rozpłakać.
- Ale włosy to nie jest aż tak ważna sprawa – próbował ją
przekonać.
- Marny sobie wybrałeś sposób na pocieszenie – zdenerwowała
się dziewczyna. – Dla mnie to jest ważna sprawa! Myśl sobie, że jestem próżna,
beznadziejna, taka, siaka! Mam to gdzieś! – krzyknęła i podniosła się
gwałtownie. Pobiegła w stronę dormitorium. Al patrzył za nią otępiały.
Rose zaraz przy śniadaniu uświadomiła sobie, że między Maeri
i jej kuzynem jest coś nie tak. Nie chciała jednak drążyć tematu, a wypytać ich
o to na osobności. Albus cały poranek pochłonięty był w lekturze. Nawet na
lekcjach nie przestawał czytać. Kilku nauczycieli zwróciło mu uwagę, a takie
sytuacje zdarzały się bardzo rzadko. W końcu podczas kolacji uśmiechnął się
triumfalnie.
- Słuchaj Maeri – zwrócił się szeptem do koleżanki, tak by Rose, która
właśnie rozmawiała z Lily, go nie usłyszała – Jest coś, o czym musimy pogadać.
– Park podniosła brwi i spojrzała na niego wyczekująco.
- Znaczy nie teraz – poprawił się Albus. – Jak skończysz
jeść to przyjdź do pierwszej klasy po prawej na drugim piętrze – polecił jej.
Maeri była bardzo zdumiona, ale nie odpowiedziała. Potter odszedł od stołu. Po
pięciu minutach Koreanka także wstała. Miała zamiar zignorować jego prośbę, ale
stało się tak, że nogi same poniosły ją na miejsce spotkania. Otworzyła klasę.
Albus siedział na ławce pośrodku Sali. Na jej widok uśmiechnął się szeroko.
- Jednak przyszłaś.
- O co chodzi? – zapytała lodowato dziewczyna. – Nie mam
zbyt wiele czasu.
- Chodzi o twoje włosy – odparł Al. – Znalazłem sposób, by były
takie jak dawniej – powiedział pewnym głosem.
- Naprawdę? – ton dziewczyny zmienił się, a w jej oczach
zajaśniała nadzieja.
- Pewnie! Znalazłem zaklęcie – chłopak wskazał na jedną z
książek, które przez cały dzień czytał.
- Jesteś go pewien w stu procentach? – dopytywała się
dziewczyna.
- W dwustu! – zapewnił ją Potter.
- To na co jeszcze czekasz? – zapytała ze śmiechem
dziewczyna. Albus podszedł do niej i delikatnym ruchem zdjął z jej głowy
kapelusik. Różdżkę wycelował w jej włosy.
- Crescete*! –
wyszeptał. Włosy zaczęły rosnąć. Chłopak uśmiechnął się z zadowoleniem. Uśmiech
szybko jednak zszedł z jego twarzy, kiedy włosy nie skończyły się na pasie,
tylko rosły dalej i dalej.
- Noncrescete*! –
usilnie próbował powstrzymać je chłopak, ale nic nie działało. Maeri obróciła
głowę.
- Coś ty ze mnie zrobił?! Jakąś cholerną Roszpunkę!? –
zawołała wściekła.
Widok Maeri Park i Albusa Potter’a, trzymającego w rękach
jej włosy niczym welon, idących do Skrzydła Szpitalnego rozbawił tego wieczoru
wielu. Dziewczyna była wściekła, co chwilę krzyczała cos o niesprawdzonych
zaklęciach. Chłopak zaś wyglądał jak zbity pies i trakcie drogi nie odezwał się
nawet słowem.
***************
1) Crescete (łac. cresco - rosnąć) - próbowałam utworzyć od tego czasownika tryb rozkazujący (rośnij). Nie jestem jednak orłem z łaciny, więc wątpię w poprawność tego stwierdzenia.
2) Noncrescete - w zamierzeniu: nie rośnij :) Tak, wiem, oryginalność pierwsza klasa.
Hej ;*
OdpowiedzUsuńDziękuję po raz kolejny za dedykację! ;*
Moje serce urosło na widok nowego rozdziału! ; )
Przez cały rozdział uśmiech nie schodził z mojej twarzy. Rose załatwiła Devone'a po mistrzowsku :D Chciałabym zobaczyć to na żywo! :D Świetnie to opisałaś. ; )
Albusa i Maeri uwielbiam, oni są tacy uroczy ;D Albus z rozdziału na rozdział coraz bardziej mnie zachwyca. Myślę, że Maeri mimo wszystko jest wdzięczna Alowi za przedłużenie jej włosów. Teraz wszystkie dziewczyny mogą jej ich zazdrościć : )
Powiem Ci, że już widać jak bardzo Potterowi zależy na Maeri. On zrobi wszystko aby ją uszczęśliwić. ; )
Scorpius, on się zmienia. Podoba mi się to jak go przedstawiasz. Pokazujesz go od tej dobrej jak i złej strony. Mam nadzieję, że nie będzie trzymał się kurczowo zasady czystej krwi i pozwoli sobie na prawdziwą przyjaźń i miłość. To zdarzenie z Maeri zapewne odbije się na jego relacjach z Rose. Teraz po tym wszystkim, bardzo wiele zyskał w oczach Rose. Ona po woli będzie się do niego przekonywać. ; )
Jestem bardzo ciekawa jak rozwiniesz wątek miłosny w swoim opowiadaniu. Już nie mogę się doczekać na kolejnych rozdziałów :D
Pozdrawiam Lily M. ;*
P.S Jak się czujesz? ;*
P.P.S Życzę Ci szybkiego powrotu do zdrowia! ;*
Ulżyło mi, że ta cała akcja zemsty wyszła nawet dobrze :)
UsuńJak tak dalej pójdzie z Albusem i Maeri, to boję się, że niedługo ucierpi na tym główny wątek xD
Staram się pokazać, że Scorpius jest inny niż jego ojciec w tym samym wieku.
Pamiętaj, że wciąż jest jeszcze Nathan i w moim zamierzeniu on jeszcze nieźle zamiesza :)
Dzięki za troskę <3 Czuję się już zdecydowanie lepiej :)
Ale szybko dodałaś ten rozdział <3 Dziękuję za dedykację! :) A tak w temacie rozdziału, to jak zawsze boski. Podoba mi się charakter Scorpiusa. Niby taki chamski i w ogóle, ale jak się coś stanie to pomoże. Czekam na rozdział, gdzie będzie taka bardzo fajna scenka z Rose i Scorpiusem, lepsza od poprzednich. Mam nadzieję, że wiesz o co mi chodzi :D A w temacie Albusa: on jest przesłodki troszcząc się tak bardzo o Maeri. <3 Czy oni będą razem? *-* Na to pytanie nie odpowiadaj, bo jeszcze bardziej będę chciała kolejne rozdziały <3 Wracaj do zdrowia i pisz dalej! <3 Pozdrawiam ;*
OdpowiedzUsuńNie jestem zwolenniczką szybkiego rozwoju akcji, nagłych wyznań miłosnych itp. ale mogę obiecać, że różnych romantycznych (?) sytuacji nie zabraknie ;)
UsuńCo do Albusa i Maeri to rzeczywiście, lepiej nie będę odpowiadać ;D
Dzięki ;*
Ja też nie, ale mam nadzieję że Rose i Scorpiusa coś połączy, ale nie tak szybko :D SCOROSE <3 to mój najukochańszy i jedyny parring z HP . Dziękuję "Anonimowej" za pokazanie tego bloga, aww <3 <3 <3 A mam pytanko, za ile mniej więcej będzie kolejny rozdział ? :D
Usuńaha, i kolejne pytanie xD mogłabyś mi dać swojego twittera albo coś? bo chciałabym cię spytać, czy mogłabyś ocenić mojego bloga, jak piszę i wgl znać twoją opinię, ale nie chcę wysyłać tego linka tutaj, bo to będzie spam :D
UsuńKiedy będzie rozdział nie jestem w stanie powiedzieć. Jak dobrze pójdzie, to szybko :)
UsuńOczywiście, możesz mi podrzucić swojego bloga :) Chętnie przeczytam co piszesz, ale nie będę go oceniać czy coś xD Nie sądzę, bym była odpowiednią do tego osobą :)
Wyślij tutaj ! Nie będzie to SPAM ;D
no okej xD ale powiedz mi czy jest spoko, okej? <3 fanfictionxjustinbieber.blogspot.com
UsuńJak zobaczyłam , że pojawił się nowy rozdział cieszyłam się jak małe dziecko :D Jak zwykle świetnie ! Uwielbiam Albus'a i Maeri są tacy ... nie potrafię tego ująć ! ;) Są słodcy i zabawni <3
OdpowiedzUsuńPozdrawiam gorąco i życzę weny ! :)
PS Znając życie znowu będę wchodzić co chwilę i sprawdzać czy czegoś nie dodałaś ;) Zawsze tak mam u Ciebie . Heh :)
Jeszcze jedno . Wielkie dzięki za kolejną dedykację . Nawet nie wiesz jaką mi to sprawia radość . Mama po mnie krzyczała za ten pisk ;)
UsuńJak mi miło czytać Twoje komentarze. Nawet sobie nie wyobrażasz ;)
UsuńMam nadzieję, że następny rozdział szybko się pojawi, sama nigdy nie wiem kiedy coś dodam ^^"
Dzięki wielkie <3
Bardzo dziękuję za kolejną dedykację, rozdział przeczytałam już wcześniej ale z komórki :P
OdpowiedzUsuńTeraz bardziej rozwinęłaś wątek Albusa i Marei, po prosu ich kocham, a Albusowi widać, że zależy <3 co do Devone to go nie znoszę, a to poroże należało mu się w 100% :)
Jeśli chodzi o Rose i Scorpiusa to nie mogę się doczekać aż wreszcie coś tam bardziej zaiskrzy ;) trzymam za nich kciuki
A tak poza tym to mam nadzieję, ze szybko powrócisz do zdrowia :D
Dzięki wielkie ;3
UsuńCzuję się już świetnie ;D
Witam serdecznie.
OdpowiedzUsuńPrzypadkiem natrfiłam na Twojego bloga i muszę przyznać ze jestem pozytywnie zaskoczona.
Według mnie to jeden z najlepszych blogów o Rose i Scorpiusie jaki do tej pory czytałam.
Jestem ciekawa czy zaskoczy cos między nimi gdyz naprawdę pasują do siebie jako para i nie wyobrażam sobie inaczej.
Podziwiam cię też bardzo gdyż pisanie o młodym pokoleniu nie jest wcale takie łatwe, a wręcz przeciwnie.
I dlatego moim skromnym zdaniem zasługujesz na uznanie z mojej strony i nie tylko.
Naprawdę bardzo, ale to bardzo mi sie podobało.
pozdrawiam serdecznie.
http://pokochac-lotra.blogspot.com
Dzięki :)
UsuńCieszę się, że tu trafiłaś ;)
Mam nadzieje, że dalej będziesz tu wpadać, czytać i komentować ^^
Dziękuję za kolejną dedykację ;*
OdpowiedzUsuńRozdział nawet lepszy niż poprzedni. Rose to niezła jest xD No i Scorpius *_* To urocze jak jej broni ^^ Podoba mi się, że ich relację pokazujesz naturalnie, powoli. Nieraz spotykałam się przy tym pariingu z nagłym BUM i niewiadomo skąd miłość. U Ciebie natomiast postaci fajnie ewoluują, wszystko ma swoje przyczyny i skutki. W dodatku błędów robisz niewiele.
Albus to geniusz xD Maeri jako Roszpunka - bezbłędne :D
Czekam na ten wspólny szlaban Rose i
Scorpiusa ;d
Dziękuję za wyłączeniem weryfikacji obrazkowej, na blogspocie początkowo jest ona automatycznie i wielu bloggerów nawet nie wie, że ją ma ;) Sama kiedyś nie wiedziałam. Mała rzecz ale potrafi nieźle zirytować przy komentowaniu.
Pozdrawiam :)
Uwielbiam twój blog.Świetnie opisujesz emocje. Cieszę się , że szybko dodałaś kolejny rozdział.Szczególnie podobają mi się rozdziały 1 , 2. Ale jeśli chodzi o ten to bardzo podoba mi się Maeri w roli Roszpunki. Jest świetna. Mam nadzieja że kolejny rozdział będzie równie ciekawy. Weny...Powodzenia!!!!
OdpowiedzUsuńA.
Świetnie wyszło. :) czekam na nowy rozdział i zapraszam do siebie. :)http://rose-scorpius-love.blogspot.com/
OdpowiedzUsuńHej Nev ;*
OdpowiedzUsuńKiedy dodasz kolejny rozdział? :D
Pozdrawiam Lily M. ;*
W ten weekend, jak się wyrobie ;D
Usuń