Dziękuję, że to czytacie i macie do mnie cierpliwość!
Rozdział dedykuję:
Lily M., Ance. ;3, Anonimowej, Ida-chan, rosmaneczce, StrawCherry, A., Zakochaneej :)
***
Do końca tygodnia wszystko wróciło już do normalności.
Względnej normalności. Maeri i Albus dalej wzbudzali śmiech mijanych osób.
Wydawało się jednak, że oni zbyt bardzo się tym nie przejmują. W końcu Potter
zdołał udobruchać Park, której włosy były już tak długie jak kiedyś. Jedynie
Rose chodziła przez cały tydzień niezadowolona. Miała bowiem opuścić pierwszy w
tym roku szkolnym wypad do Hogsmeade. Dodatkowo, wolny dzień spędzić musiała na
szlabanie. Szlabanie z Malfoy’em.
- Nie wiem czy to przeżyję, nie wiem czy to przeżyję, nie
wiem czy to przeżyję… - mruczała do siebie.
- Ześwirowała – Maeri bezgłośnie zwróciła się Albusa.
- Nie przeżyję! – podskoczyła gwałtownie Weasley, zwracając
tym na siebie uwagę połowy stołu Gryfonów. – Nie ma takiej opcji! – z impetem
uderzyła głową o stół.
- W takiej pozycji masz zamiar jeść śniadanie? – zapytała ją
z westchnięciem przyjaciółka.
- Tak – odpowiedziała pochmurno Rosie. Po chwili podniosła
jednak głowę. Chwyciła widelec i wskazała nim prosto na Devone, który obżerał
się przy stole Ślizgonów.
- To przez tego dupka – wysyczała Weasley. – Ale
przynajmniej dostał za swoje – dodała z szerokim uśmiechem, bowiem przypomniało
jej się upokorzenie jakiego doznał Ian z jej strony.
Malfoy kręcił się nerwowo przed cieplarnią. Po Rose dalej
nie było śladu. Profesor Longbottom zjawił się tu jakieś piętnaście minut temu
i wydał chłopakowi stosowne polecenia. Scorpius miał go powiadomić, gdyby
dziewczyna nie zjawiła się tu w ciągu kolejnych pięciu minut. Ślizgon nie
zrobił jednak tego, bo postanowił dać jej jeszcze ostatnią szansę. Nie
zmieniało to faktu, że był na nią wściekły. Jak miał przecież sam to wszystko
posprzątać? W oddali dostrzegł jednak biegnącą sylwetkę i odetchnął z ulgą. Z
łatwością rozpoznał Rose po jej rudych włosach. Dobiegła do niego, pochyliła
się i oparła ręce na kolanach. Dyszała zmęczona.
- Spóźniłaś się – powiedział twardym głosem Malfoy.
- Wiem – odparła równie zimno dziewczyna. – Może zacznijmy
już sprzątać?
- Dziękuję za pozwolenie – odparł zdenerwowany i wszedł do
cieplarni. Weasley pewnym krokiem podążyła za nim. Oboje stanęli jednak przy
wejściu niepewni, czy powinni posuwać się dalej.
- Co to ma być? – Rose na głos powiedziała to, co obojgu
chodziło po głowie. Cieplarnia wyglądała strasznie. Wszędzie walała się ziemia
oraz kawałki roślin. Na stołach leżały popękane doniczki.
- Longbottom mówił coś, że z trzecioklasistami mieli
ostatnio na lekcji jakiś nieprzyjemny incydent, ale nie chciał mi tego
dokładnie opisać – wyjaśnił Scorpius. Nie spodziewał się, że będzie wyglądać tu
aż tak źle. Myślał, że pozamiatają trochę ziemi, poukładają doniczki i podleją
jakieś kwiatki. Niechętnie zabrali się do pracy. Przez pierwsze piętnaście
minut panowała między nimi grobowa cisza. Żadne z nich nie odzywało się do
drugiego. Właściwie to o czym mieli ze sobą rozmawiać? O czym można rozmawiać
ze swoim Wrogiem Numer Jeden? Okazało się, że Weasley jednak ma jakiś temat,
niekoniecznie towarzyski.
- Nie znasz jakiegoś zaklęcia sprzątającego? – Rose
spojrzała na chłopaka z chytrym błyskiem w oku.
- Nie – przyznał żałośnie Malfoy. – Mama zawsze mi powtarza,
że najlepszym zaklęciem na sprzątanie jest ruszyć własny tyłek do roboty –
powiedział, a na wspomnienie o mamie na jego twarzy pojawił się lekki uśmiech.
Rose zaśmiała się. Wyobraziła sobie jak Scorpius poleruje rodzinną zastawę domu
Malofy’ów, ramy obrazów przedstawiające jego przodków i dokładnie zamiata podłogę
u siebie w pokoju.
- Moja uważa podobnie – odparła dziewczyna. – Czasem
zatrudni jakiegoś skrzata, ale zazwyczaj to nas gania do domowych obowiązków.
- Zatrudnia? – powtórzył Malfoy. – Właśnie mojej ostatnio
też coś na ten temat odbiło. Ojciec się zdenerwował, ale jej nie da się
przegadać – zaśmiał się chłopak. Rose nigdy nie rozmawiała z nim o jego
rodzicach. Właściwie to nigdy nie rozmawiała z nim o niczym innym oprócz
wzajemnej nienawiści. To wszystko teraz wydawało jej się jakieś niemożliwe.
Wymieniają się anegdotkami na temat swojego życia rodzinnego? To do nich
niepodobne. Scorpius widocznie też to zauważył, bo spojrzeli na siebie
niepewnie i znów wrócili do cichej pracy.
Dzień był wyjątkowo chłodny. Maeri opatulona po uszy
szalikiem, spacerowała ulicami Hogsmeade u boku Albusa i Joel’a. Czas spędzali
całkiem miło i nawet obyło się bez większych kłótni. Spowodowane było to chyba
obecnością McLaggen’a, który swoim spokojem zawsze potrafił pogodzić
towarzyszącą mu dwójkę.
- Ciekawe jak tam Rose – Albus zamyślił się nad marnym losem
swej kuzynki.
- Czuję się winna – Maeri w końcu wyznała coś, co trapiło ją
od dłuższego czasu. - Gdyby nie ja, to nie musiałaby teraz sprzątać cieplarni.
- Nie przesadzaj – próbował podnieść ją na duchu Joel. –
Jeden szlaban jeszcze nikogo nie zabił, a jej to się nawet przyda – wszyscy
zaśmiali się na tą ostatnią uwagę. Pewnie Rose, gdyby ją słyszała, nie
zaśmiałaby się wcale, ale o tym raczej nie myśleli. Z naprzeciwka zmierzała w
ich stronę grupka roześmianych Puchonek. Kilka z nich obrzuciło Maeri krzywym
spojrzeniem. Koreanka nie miała jednak zamiaru poniżać się i zwracać uwagę na
jakieś tam piątoklasistki. Jedna z nich uśmiechała się jednak ciepło. Jej bujne
blond loki falowały na wietrze, dodając Puchowce dziewczęcego uroku.
- Cześć – rzuciła delikatnym głosem w stronę Joel’a,
obdarzając spojrzeniem nie tylko jego, ale też Maeri i Albusa.
- To Eloise Wickham, chodzi do piątej klasy – wyjaśnił
McLaggen, gdy tylko grupa dziewczyn oddaliła się. – Nasze matki się przyjaźnią
– dodał.
- Całkiem ładna – osądziła surowym tonem Maeri.
- Nawet – skwitował Albus. Po chwili rozmowa znów wróciła do
tematu ich przyjaciółki.
- Myślicie, że Malfoy przeżyje? – rzuciła Park ze śmiechem.
- Nie chcę mieć rodziny w Azkabanie – dodał Potter i wszyscy
znów zaśmiali się głośno. W końcu postanowili, że na pocieszenie kupią jej coś
wyśmienitego w Miodowym Królestwie.
Praca postępowała, rozmowa nie. Malfoy co chwilę zerkał na
Rose niepewny, czy może coś powiedzieć. Ona też chciała zacząć jakąś pogawędkę,
ale każdy temat, który przychodził jej do głowy, wydawał się dziewczynie
nieodpowiedni. W końcu skończyła sprzątać swoją część podłogi.
- Może ty zajmij się stołami, a ja pościągam te doniczki i
przetrę półki? – zaproponowała wskazując stojące z tyłu cieplarni regały.
- Nie będą dla ciebie za ciężkie? Może ja to zrobię? –
zapytał obojętnym tonem Scorpius.
- Nie sądzę – odparła zniechęcona dziewczyna i już zabrała
się do roboty. Malfoy widział jednak wyraźnie, że musiała się wiele natrudzić,
by ściągnąć pierwszą doniczkę, dlatego rzucił szmatę i ruszył w stronę
dziewczyny.
- Dasz radę? – rzucił w jej stronę.
- Jasne – powiedziała pewnym głosem dziewczyna. Co też ten
profesor do cholery sadzi w tych doniczkach?! Stanęła na palcach i sięgnęła po
jedną z najwyższej półki. Doniczka wydawała się mała, dlatego dziewczyna nie
przewidywała problemów. Myliła się jednak. Boki naczynia były śliskie i gdy
tylko Weasley je uniosła, doniczka wymsknęła jej się z palców. Nie zdążyła
jednak zareagować, gdy poczuła jak ktoś mocno łapie ją za ramię i przyciąga do
siebie. Usłyszała brzęk, gdy naczynie rozbiło się o podłogę. Oddychała ciężko, świadoma,
że mogło właśnie rozbić się na jej głowie, na której spoczywała teraz czyjaś
silna dłoń. Ktoś obejmował ją mocno, drugą ręką przyciskając ją do swej klatki
piersiowej. Poczuła przyjemny zapach męskich perfum. Zdziwiła się, że w takiej
chwili zwraca uwagę na nieistotne szczegóły. W końcu uścisk zelżał. Dziewczyna
podniosła niepewnie głowę i spojrzała prosto w oczu Scorpius’a. Przez chwilę
stali tak osłupieni, wpatrzeni w siebie. W końcu jednak chłopak otrząsnął się i
wypuścił Rose ze swych objęć.
- Mówiłem ci, że to ja powinienem się tym zająć – powiedział
zmieszany. Pochylił się nad okruchami i zaczął je zbierać.
- Chyba tak – przyznała cicho dziewczyna i również
przykucnęła, by posprzątać powstały bałagan. Powoli zbierali okruszki, raz po
raz zerkając na siebie.
- Cholera! – krzyknęła Rose, gdyż zraniła się w palec
kawałkiem rozbitego naczynia. Była wściekła, ale jeszcze silniejsze było w niej
poczucie wstydu. Dlaczego musiała kompromitować się tak bardzo? Jeszcze przed
Malfoy’em?!
- Jestem beznadziejna – powiedziała do siebie szeptem.
Scorpius, który wyraźnie to usłyszał, zaśmiał się głośno.
- Weasley uważaj, bo właśnie odkrywasz swe słabości przed swym
arcywrogiem – rzucił zaczepnie.
- Może tylko chcę uśpić twoją czujność? – odparła z pewnym siebie
uśmiechem dziewczyna. Malfoy pokręcił głową.
- Wiedziałem, że coś jest nie tak – przyznał, udając poważny
ton. – Prawie ci się to udało – przyznał. Powiedział to, niby w odpowiedzi na
jej wyzywające słowa. W głębi duszy czuł jednak, że tak było. Serce omal mu nie
stanęło, gdy zobaczył, że dziewczyna jest w niebezpieczeństwie. Musiał ją
ratować, musiał ją chwycić, przyciągnąć do siebie. Najgorsze jest to, że w cale
nie chciał jej wypuszczać ze swych objęć. Otrząsnął się z tych męczących myśli.
– Lepiej kończmy to sprzątanie – Scorpius wstał i teraz sam zabrał się za
ściąganie doniczek i wycieranie półek. Rose zgarnęła odłamki z podłogi i
podeszła do stołów, by skończyć pracę zaczętą przez Ślizgona.
- Malfoy – zaczęła niepewnie.
- Co jest? – Scorpius odwrócił się w jej stronę, dziewczyna
nie podniosła jednak wzroku znad szmaty.
- W sumie to dzięki – wykrztusiła z trudem. – Ostatnio nawet
nie jest z ciebie taka gnida – dodała typowy dla siebie tekst. Scorpius
prychnął tylko w odpowiedzi. Na jego twarzy pojawił się jednak uśmiech, którego
Gryfonka nie widziała.
Po kilku godzinach ciężkiej harówki, Weasley i Malfoy
osiągnęli sukces. Cieplarnia błyszczała jak nigdy. Sami zaskoczeni byli, że
razem mogli tak sprawnie pracować. Przez większość czasu nie odzywali się do
siebie ani słowem, jednakże ich myśli kręciły się wokół tego samego tematu. Wokół
tego, co stało się w trakcie szlabanu. Stali oparci o drzwi cieplarni i czekali
na Profesora Longbottoma.
- Nie było tak źle – zagadnął Malfoy, przerywając niezręczną
ciszę.
- Nawet nie – przyznała Weasley. – Nie chciałabym jednak
tego powtarzać.
- Ja też – zgodził się Scorpius. Sam jednak nie wierzył w to
co mówił. Nie było mu żal Hogsmeade, nie było mu żal dnia lenistwa, było mu
żal, że przez ten cały czas nie zdążył się nacieszyć towarzystwem Rose. Stop.
Nacieszyć? Znów te idiotyczne myśli. Co się ostatnio z nim działo? Nie wiedział
i nawet nie chciał wiedzieć.
Pytanie:
- Malfoy żyje? – było pierwszym, co Rose usłyszała z ust
Maeri po wejściu do Pokoju Wspólnego.
- On tak, ale ja ledwo przeżyłam – westchnęła Ruda.
- Zrobił ci coś? -
zdenerwowała się Koreanka.
- On nie, ale lepiej nie pytaj – próbowała zbyć ją Weasley.
- Czyli coś się stało – wydedukowała Park. – Mi nie powiesz,
Kwiatuszku? Tak nisko cenisz naszą przyjaźń? – zapytała dramatycznym tonem.
- Jeśli tak bardzo chcesz wiedzieć – przekomarzała się z nią
Rose. Opowiedziała jej co zaszło w cieplarni. Przez cały czas gdy mówiła, czuła
się strasznie głupio, a policzki jej płonęły.
- Romantyczna chwila – zawyrokowała poważnym tonem Maeri.
- Jaka chwila? O czym ty mówisz? – oburzyła się Weasley.
- Ja tylko żartuję, czemu zaraz tak reagujesz? –
wyszczerzyła się Park.
- Nie denerwuj mnie! Jestem zmęczona! – Rose wstała
gwałtownie i pobiegła w stronę dormitorium.
- A ciasto? – zawołała za nią roześmiana Maeri. Ruda stanęła
jak wryta i szybkim krokiem wróciła w stronę przyjaciółki.
- Zjem, a owszem – chwyciła stojące na stole pudełko i
pognała zadowolona do dormitorium.
Cześć :) Rozdział jak zawsze "asndujnfod"... po prostu nie umiem wyrazić swoich emocji :D
OdpowiedzUsuńTemat jest ciekawie rozwinięty i jest krótki wątek romantyczny, co jest takie bardzo słodkie! <3 Uwielbiam twój styl pisania, zawsze wszystko jest IDEALNIE.
Nie mam żadnych zastrzeżeń i wszystko mi się podoba, zresztą jak zawsze ;)
Szkoda tylko, że długo musiałam czekać. Ale warto było! :)
Pozdrawiam, Ania.
Hej!
OdpowiedzUsuńJak możesz mówić, że ten rozdział jest ''beznadziejny'' ?! Jest cudowny! <3
Oczarował mnie ten szlaban XD... Rozmowa Rose i Scorpiusa była bezbłędna, słodka i wspaniała ^^
Niestety nie potrafię pisać długich komentarzy, a chciałabym napisać wszystko co mi siedzi w głowie...niestety nie umiem :c XD
Mam nadzieję, że kolejny pojawi się szybciutko :3
Pozdrawiam i życzę weny! :)
Ach, romantycznie, romantycznie, nie powiem :D
OdpowiedzUsuńWidzę że tym razem bardziej skupiłaś się na głównej parze, przyznam, że ostatnio trochę mi tego brakowało.
Rozdział wcale nie był zły ;) śmiem twierdzić że było odwrotnie :)(był cudowny! Perełka!)
Szalenie się też cieszę, że nie będę musiała długo czekać na następny (jeśli nie skumałaś chodzi następny rozdział) <3
pozdrawiam i życzę weny
Beznadziejny?! Ja uważam, że jest świetny! :D
OdpowiedzUsuńOpisałaś w nim głównie rozterki Rose i Scorpiusa i to wyszło Ci na dobre. ;*
Coś już zaczyna kiełkować w naszych bohaterach. Ten szlaban pokazał nam i im, że oni potrafią ze sobą rozmawiać bez nerwów i krzyków a Największy Wróg Numer Jeden może nam przyjść z pomocą. : ) Zgadzam się z Maeri, to była romantyczna chwila :D
Rose przed szlabanem - bezcenne!
Chciałabym zobaczyć to na żywo :D
Wściekłość Rose mnie rozbawiła, to złorzeczenie było takie ... ślizgońskie :D Jeszcze do tego Maeri : "Myślicie, że Malfoy przeżyje?" Normalnie, Nev poprawiłaś mi humor! :-)
Rose dla swoich przyjaciół zrobi wszystko. Jest oddaną przyjaciółką. : )
"-Czuję się winna – Maeri w końcu wyznała coś, co trapiło ją od dłuższego czasu. - Gdyby nie ja, to nie musiałaby teraz sprzątać cieplarni." - Tutaj pokazałaś, że Maeri jest wrażliwa i szlachetna, że docenia to co Kwiatuszek dla niej zrobił.
Ze zniecierpliwieniem czekam na nowy rozdział. ^^
Pozdrawiam Lily M. ;*
Cieszę się, że ten rozdział poświęciłaś w większości Rose i Scorpiusowi. Można znaleźć romantyczny jak i zabawny wątek.Moją uwagę przykuło zachowanie Maeri, pokazałaś że posiada pewną wrażliwość i nie jest obojętna względem Rose.
OdpowiedzUsuńDzięki za dedykację i pozdrawiam
A.
Nie będę spamować już sobie ;D Dzięki dziewczyny za opnie i za to, że chce wam się czytać to opowiadanie!
OdpowiedzUsuń<3
Dzięki ze piszesz to opowiadania;)
UsuńA.
Kiedy bedzie następny rozdział ?
OdpowiedzUsuńkiedy następny ?? :3
OdpowiedzUsuńBłagam powiedzcie ze gdzies są jeszcze jakies rozdzialy .....
OdpowiedzUsuń